Barley Wine – dosłownie „wino jęczmienne”, to określenie, które było zarezerwowane dla najmocniejszego piwa typu Ale, warzonego „na Wyspach”. Po raz pierwszy określenie zostało użyte w 1903 roku przez browar Bass, w kontekście Strong Ale No.1 – piwa wyprodukowanego przez ten browar.
W dzisiejszych czasach, post-rewolucyjnych (a mam tu na myśli amerykańską rewolucję piwną), Barley Wine to często piwo o ekstrakcie początkowym 20-30 Blg i większym oraz zawartości alkoholu oscylującej wokół 10 – 15 %. Oprócz potężnego ekstraktu piwo jest także często intensywnie nachmielone, bo jak wiadomo, na fladze wspomnianej rewolucji gęsto od szyszek chmielu 😉 Aczkolwiek biorąc pod uwagę „tradycję” i korzenie wyspiarskie, piwo nie musi mieć 20 Blg i 100 IBU. To co odróżnia Barley Wine od np Imperial IPA, to zazwyczaj bardziej pełne, słodowe body i nieco mniej aromatyczne goryczkowe, jeśli chodzi o sam chmiel.
„Wino jęczmienne”, które mam zamiar za chwile zdegustować, nie pochodzi ani z U.S.A ani z UK. Od jakiegoś czasu nieśmiale degustuje zawartości buteleczek z napisem „made in Italy„, próbując rozeznać się czy obywatele ojczyzny makaronu i sosów do makaronu, piwo warzyć potrafią. Jak dotąd, spróbowanie kilku butelek m.in Revelation Cat mnie nie zniechęciło do dalszych eksploracji i miejmy nadzieję, że piwo, które zaraz zdegustuje także stanie na wysokości zadania.
L’Ultima Luna, to piwo z włoskiego browaru rzemieślniczego Birrificio del Ducato. Z etykiety można odgadnąć (bo nie mogę powiedzieć, że ‚wyczytać’, gdyż nie władam językiem włoskim), że jest to „Reserva 2010”, która spędziła 24 miesiące w beczce oraz to, że moja butelka ma numer 0399. Zapytawszy wujka Google, mogę dalej przypuścić, ze chodzi o beczki po winie Amarone (Amarone della Valpolicella). Amarone z kolei okazuje się być typowym, wytrawnym, czerwonym winem włoskim, produkowanym z częściowo suszonych szczepów winogron, za pomocą dość wyszukanego procesu ( jak na mój gust 😉 )
Z kolei na stronie internetowej można wyczytać (już w języku angielskim), że L’Ultima Luna spędza w dębowych beczkach po Amarone 18 miesięcy oraz że piwo ma 13% alkoholu oraz 26 stopni Plato ekstraktu. Autor tak pisze o tym piwie:
„Stworzyłem L’Ultima Luna by uczcić narodziny mojego pierworodnego syna, Matteo. W trakcie ciąży, pamiętam, że sen z powiek spędzała mi myśl o charakternym, dobrze wyleżakowanym, posiadającym głębie piwie. Wybierając z moich ulubionych win, mój wybór padł na beczki po Amarone, tak by piwo mogło się odpowiednio utlenić(sic!), wystawione na dostęp tlenu. Inna przesłanką było oddać należną cześć utlenionym winom z Andaluzji oraz ziemiom z których pochodzą, a które są mi bliskie. Chociaż minimum dojrzewania dla takiego piwa to 9 miesięcy, po wielu próbach za optymalny czas uznałem 18 miesięcy.
Bazując na pracy Salvadora Dali oraz Saint-Exupery , surrealistyczna etykieta ukazuje obraz dziecka podnoszącego morze. Piwo wyróżnia się niespotykanymi w swej złożoności utlenionymi aromatami skóry, skórki sera, Madery, drewna oraz prażonych migdałów. Coś co lubię uczynić z tym piwem to zostawić otwartą butelkę, by spróbować jej dopiero po trzech miesiącach.”
Birrificio del Ducato – L’Ultima Luna
Piana: Praktycznie nie powstała po przelaniu do szklanki. Kilka grubych, szybko znikających pęcherzyków – to wszystko.
Barwa: Miedzany, silnie zmętniały, wręcz błotnisty.
Zapach: Dość ostry, winny. Mamy suszone owoce (gruszki, śliwki), taninę, nuty alkoloholowe, cherry, imbir.
Smak: Początek to spora doza karmelu, który w kilka sekund ustępuje pola taninie/płatkom dębowym. Finisz winny, lekko kwaskowaty. Przyjemny, nieco zalegający aftertaste, będący mieszanką wytrawnego wina oraz gęstej słodowej brzeczki. Wysycenie znikome.
Ogólna zajebistość aka pijalność: Piwo posiadające nie tylko ciekawą historię, ale także i smak. zainspirowało mnie do poszukania sobie butelki Amarone. Mimo, że wina nie pije, to moje sensoryczne zboczenie nakazuje mi czasami nie odmówić sobie małej lampeczki, gdy mnie ktoś częstuje. A resztę zawsze może wypić moja lepsza połowa 😉