Strona główna » Lista wpisów » Mój własny Braggot.

Mój własny Braggot.

Jakiś czas temu pochwaliłem się na fejsbuku, że obiecano mi miód. Miód miał być niczego sobie miodkiem pochodzącym z pierwszej ręki od pszczelarza i miał mi posłużyć do uwarzenia „piwa miodowego”. Ilość otrzymanego miodu przerosła moje oczekiwania, przez co postanowiłem zmienić zasady gry i pójść trochę dalej. Dzisiaj opowiem Wam więc o Braggocie.Braggot

Braggot (zwany również bracket, bragot, brakkatt oraz brackett), z języka walijskiego bragawd, to popularny w średniowieczu napój, powstający na bazie słodu i miodu, oraz przyprawiony chmielem. Jednak co ważne dla tego stylu: miód w braggocie gra pierwsze skrzypce. Kiedyś nawet przyrządzany był tylko w oparciu o miód i chmiel, ale receptura bliższa naszym czasom uwzględnia również przygotowywanie brzeczki piwnej. Z tym, że oryginalnie Braggot był często mixem piwa i miodu, gdzie mieszanie składników następowało na krótko przed podaniem trunku przez karczmarza.

Mnie oczywiście zabawa w karczmarza nie interesowała 😉 Do piwa zabrałem się w następujący, dość nietypowy sposób:Braggot

Posiadałem gęstwę drożdżową z uwarzonego wcześniej Stouta, gdzie użyłem suchych drożdży Safale US-05. Drożdże te mają bardzo wysoką tolerancję na alkohol, jednocześnie dają piwu czysty profil. Nieco ponad 3 litry miodu przefiltrowałem, a następnie odrobinę wyjałowiłem, podgrzewając go do temperatury 100 stopni by następnie delikatnie gotować przez około pół godziny. W takim naturalnym miodzie – nie do końca oczyszczonym, mogło znajdować się sporo różnego rodzaju ‚życia’, którego niekoniecznie miałem ochotę zapraszać do fermentora 😉

Jednocześnie przygotowywałem ‚zupkę chmielową’. Wlałem nieco ponad 10 litrów wody do garnka i po zagotowaniu, gotowałem przez nieco ponad 50 minut. Co dziesięć minut dosypywałem dziesięciogramową porcję chmielu – Amarillo. Na chwile przed wyłączeniem palnika dosypałem jeszcze 20g chmielu Willamette. Następnie, tak jak w przypadku miodu, odstawiłem do wystygnięcia.

Braggot

Po wystygnięciu wlałem wszystko do fermentora. Dodatkowo, do fermentora trafiło 1.7kg ekstraktu słodowego, pilzneńskiego, jasnego. Całość uzupełniłem wodą korzystając z zakupionych wcześniej 5 litrowych baniaków wody źródlanej i zamknąłem pokrywę. Nie zakładałem rurki, gdyż nie miało to najmniejszego sensu.

Namnożone drożdże, po swego rodzaju rozgrzewce w postaci przefermentowania dla mnie Stouta podjęły prace bardzo szybko. Bardzo szybko też gęstwa drożdżowa zaczęła uciekać z fermentora przez jedyny dostępny otwór – ten na rurkę fermentacyjną. Sytuacja została względnie opanowana po 5 dniach. Braggot Potem już tylko standardowo: przelanie na cichą, klarowanie i do butelek.  Z jednym małym wyjątkiem. Wiedziałem, że to co otrzymam, to będzie bardzo mocne i wytrawne piwo. To co dla nas jest pysznym miodkiem, dla drożdży jest tylko mieszanką cukrów, którą mogą przetworzyć na alkohol i dwutlenek węgla. Chcąc zachować miodową słodycz w moim piwie musiałem dodać do niego coś, co będzie jednocześnie słodkie i nie zostanie przejedzone przez drożdże.Braggot

Mój wybór padł na Xylitol – słodzik otrzymywany w sposób naturalny z kory brzozy i neutralny dla smaku piwa. Efekt mojej pracy widoczny na zdjęciach. Pozwolę sobie zamiast zwyczajowej recenzji napisać tylko, że chmiel nadał mojemu Braggotowi aromat oraz cierpkość, słód – również aromat oraz esencję piwa, a miód… tego to już trzeba spróbować! 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s