W międzyczasie. Yakima Red.

W międzyczasie, bo postanowiłem sobie dogodzić w te urodziny, co też niechybnie wyjdzie na jaw i to w dodatku na moim blogu. W międzyczasie bo „też czerwone”; w międzyczasie bo ostatnio czasu mało, by rozładowywać tą piętrzącą się kolejkę butelek, które czekają na swoją kolej, by uraczyć swoją zawartością moje podniebienie.Meantime Yakima Red

Tym samym wyjątkowo, bez przydługich wstępów, naciąganych metafor i pokrewnego arsenału środków stylistycznych w jakie obfituje mój blog.

Oto…

Yakima Red. Meantime Brewing Company.

Piana: Śnieżnobiała, średniopęcherzykowata, niezbyt obfita. Otrzymuje się kilka minut, osadza się na ściankach, zostawia cieniutki kożuszek.

Barwa: Rubinowa/malinowa miedź, klarowny.

Meantime Yakima RedMeantime Yakima RedMeantime Yakima Red

Zapach:  Na pierwszy plan wysuwa się aromatyczny chmiel przypominający zapach Pacific Pale Ale, King of Hops i innych „ejli” chmielonych między innymi amerykańskimi odmianami chmieli. Mamy więc „czysty” owocowo-kwiatowy  aromat i… tak naprawdę nic więcej. Zapach piwa często zdradza obecność słodu, tak jednak nie jest w przypadku Yakima Red. I niestety, jak przekonamy się biorąc pierwszy łyk piwa…

Smak: …po którym okazuje się, że słodu praktycznie nie ma. Tym samym brakuje ważnego elementu, który mógłby skontrować gorycz, która nie tyle jest silna, lecz garbnikowa, zalegająca i pozostawiająca po sobie mało przyjemny afterstaste. Poza tym piwko jest wodniste(zdecydowanie nie określiłbym go jako full body), posiada aromat popiołu (być może przetrzymano piwko za długo na grzałkach w trakcie zacieru lub warzenia? a może wynika to z użytych słodów? ciężko powiedzieć) oraz wędzonego słodu pszenicznego. Jest też lekko kwaskowate.Meantime Yakima Red

Ogólna zajebistość aka pijalność: Traktować należy to piwko raczej jako ciekawostkę. Może podejść fanom piwa grodziskiego. Reszta może śmiało odpuścić.