Producent St. Bernardus Wit raczy nas taką oto zajawką. Prosto z etykiety: Niefiltrowane pszeniczne Ale zostało stworzone przy udziale Pierre Celis, „ojca chrzestnego Witbiera”. Piwko nawiązuje do oryginalnej receptury, która przyczyniła się do sukcesu belgijskiego piwa Wit, kiedy znaleziono balans pomiędzy słodyczą a kwaskowatością, okraszając go nutami cytryny/cytrusów oraz kolendry.
A nieco więcej o samym gatunku: piwo zyskało swoją nazwę dzięki zawieszonym w nim drożdżom oraz białkom, które sprawiają, że piwko wygląda mętnie lub nawet mlecznie, jeśli jest mocno schłodzone. Jest potomkiem średniowiecznych piw, które nie były przyprawiane chmielem, lecz różnymi mieszankami ziół („Gruit”). Ponoć sam Kopernik raczył się piwem uwarzonym w tym stylu, a ostatnio Browar Kormoran wyszedł z inicjatywą aby takie piwko na nowo odkryć i wypuścił własną wariację na temat Gruita, przyprawionego lawendą. Ciągle biegam za nim po sklepach i nie mogę znaleźć.
St. Bernardus Wit, Belgian Abbey Ale.
Zabawne, odkręcam ostrożnie, tak jakbym „obsługiwał” butelkę wina musującego. Kurek wychodzi ciężko, słychać głośne „pyk!”. Oczywiście (i na szczęście) nic gwałtownie nie wylewa się z butelki.
Piana: Drobna, biała, imponująca i obfita. Utrzymująca się.
Barwa: Piwko jest żółte i lekko mętne.
Zapach: Drożdże, przyprawy (kolendra…), perfumy, trochę kwasu izowalerianowego (ser pleśniowy/stare skarpety). Skórka pomarańczy. W tej kolejności.
Smak: Orzeźwiające, pełne jeśli chodzi o słód, lekko kwaskowate. Raczej nieduże wysycenie, co w połączeniu z innymi walorami sprawia, że piwko jest subtelne, wręcz aksamitne w odbiorze. Aftertaste, lekko pieprzny i trochę mydlany, ale generalnie na plus.
Ogólna zajebistość aka pijalność: Piwko jest lekkie w odbiorze, jednocześnie na tyle złożone, żeby nie wiało nudą. Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego dostało 93 BA / 99 BROS (na 100 możliwych) na beeradvocate oraz 95 overall / 99 w danym stylu na ratebeer. Ja nie jestem nim tak zachwycony jak „populacja piwoszy jednocześnie używająca Internetu”. Liczby zawsze spłycają, ale dałbym temu piwu 80-85 jeśli przyjmiemy skalę 0-100.
Zakończę dygresją: jeśli już t0 marzy mi się Pinta Viva la Wita, ale taka jak w dniu premiery. Niestety tegoroczna warka, przywołuje jedynie miłe wspomnienia i świadomość, że to nie to samo.