Champagne, jedno z bardziej rozpoznawalnych win świata, oryginalnie produkowane jest tylko Szampanii, we Francji. Po ustaniu pierwotnej fermentacji wino jest butelkowane, z dodatkiem drożdży oraz cukru, gdzie fermentuje ponownie, leżakując nawet przez kilka lat. W tym czasie uzyskuje swój charakterystyczny profil smakowy oraz w naturalny sposób nagazowuje się. Nieodłącznym elementem produkcji „szampana” jest remuage – czyli przewracanie od czasu do czasu leżakujących butelek w taki sposób, aby drożdże osiadły w szyjce butelki (by potem móc je łatwo usunąć)
Producenci piwa wymyślając coraz to inne sposoby na wyciągnięcie pieniędzy z portfela coraz to bardziej wyrafinowanych klientów, sięgnęli w końcu i po ten pomysł. Deus Brut des Flandres to piwo belgijskie uwarzone w stylu Belgian Strong Ale, które następne przewożone jest w okolice Épernay w Szampanii, gdzie przez dziewięć miesięcy dojrzewa w francuskich piwnicach, będąc przewracane, zupełnie jak jego odpowiednik tyle, że z winogron. To wystarczy, aby trafić na wishlistę niejednego piwosza.
Sam proces produkcji piwa, podzielony na poszczególne etapy jest ładnie przedstawiony na załączonej do piwa ulotce.
Deus Brut des Flandres
Piana: Śnieżnobiała, bujna, drobna, obficie osadzająca się na ściankach.
Barwa: Cytrynowy/jasnozłoty, klarowny .
Zapach: Subtelne jabłko i zielone winogrona, odrobina banana i drożdży. Alkohol tak wkomponowany w bukiet, że momentami całkowicie chowa się za zasłoną aromatów(jeśli go „poszukamy” nosem, to jest oczywiście dość intensywny).
Smak: Duże wysycenie, jednak bąbelki są bardzo delikatnie i nie szczypią w język. Zachwyca połączenie jabłka/winogrona z charakterystycznym słodowo-przyprawowym aromatem belgijskiego Strong Ale. Przyjemny alkoholowo – jabłkowy finish i aftertaste, wzmocniony dodatkowo posmakiem drożdży.
Ogólna zajebistość aka pijalność: Smaki i aromaty bezustannie konkurują ze sobą o uwagę kubków smakowych, przez co piwo nie nudzi się i cieszy od początku do końca.
Przy okazji, nie bije tak po kieszeni jak zakup oryginalnego wina z Szampanii, więc „oblewaniu okazji” nie będą towarzyszyły egzystencjalne myśli w stylu „jak tu dożyć do końca miesiąca” 😉