Strona główna » Lista wpisów » Rafipa. Sicut!

Rafipa. Sicut!

W pewien piękny, „premierowy” dzień wybrałem się do Piwnicy Zamkowej. Przy barze siedział już mój kolega Jędrzej, który na mój widok uśmiechnął się podejrzliwie. „I jak?” – zapytałem. „Zobaczysz” – Jędrzej wziął głębszy łyk, przewracając oczyma. Wredny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Tak więc kupiłem i… „zobaczyłem”. Wkrótce potem zawiązaliśmy nieformalną „Lożę Szyderców”. Może nie wszystkim to sie podobało, ale nie ma co, bawiliśmy się świetnie.IMAG0606 (Large)

Anyways, dzięki uprzejmości właściciela Piwnicy Zamkowej, miałem okazję poznać właściciela browaru Sachsenberg, Pana Jarosłava Raszyka. Przy okazji rozmowy z Panem Jarosłavem Raszykiem, (który okazał się być przemiłą osobą. Takim „typowym”, pozytywnie nastawionym do życia Czechem, z dystansem podchodzącym do tego co robi, czego niestety nam Polakom trochę brakuje) poznałem fantastyczną historią dotyczącą pozyskania przepisu i w ogóle uwarzenia tego piwka.

Otóż podobnie jak w powojennej Polsce, Czescy piloci broniący angielskiego wybrzeża podczas bitwy o Anglię, nie wrócili do swojego ojczystego kraju jako bohaterzy. Jednak gdy czerwony ustrój przeminął, słusznie się stało, że my i Czesi zaczęliśmy przypominać sobie o naszych wspaniałych pilotach.

A Ci z bohaterów, którzy mieli to szczęście dożyć sędziwego wieku, zaczęli nam opowiadać swoje historie. Okazało się, że Czesi oprócz chęci zrewanżowania się w powietrzu Niemcom, do Anglii zabrali także ze sobą kilka pasji, w tym także pasję do picia piwa. I warzenia piwa, oczywiście.

Do Piwa wiele szczęścia nie potrzeba. Wystarczy duży garnek, palnik i surowce, które są relatywnie tanie i dostępne. Oraz umiejętności oczywiście, które Czesi posiadali. Na styku dwóch kultur piwnych, czeskiej i angielskiej, pojawiały się siłą rzeczy „interpretacje” łączące obie te tradycje.

Rafipa jest właśnie takim wspomnieniem czeskich pilotów, którzy zapewne po raz pierwszy mieli okazję zetknięcia się z angielskim India Pale Ale, właśnie przy okazji pilotowania brytyjskich Hurricane.

Jednocześnie, tak jak powiedział mi Pan Jaroslav, wiele podyktowane zostało gustem konsumenta. Jakkolwiek Czesi mogą być nieco bardzie wyrobieni niż Polacy, jako przedsiębiorca zechcesz raczej uwarzyć piwo, które trafi w podniebienia kupującego. Nie inaczej powstała Rafipa – pod taki właśnie gust.

IMAG0607 (Large)IMAG0608 (Large)IMAG0609 (Large)

Sachsenberg RAF IPA.

Piana: Bardzo, bardzo bujna i raczej drobna. Trwała. Jasnobeżowa.

Barwa: Na początku miedziane, opalizujące, po zlaniu całej butelki, razem z osadem drożdży bardzo mętne, błotniste.

Zapach: Słodowy. Da się wyczuć zapach bananów, charakterystyczny przede wszystkim dla piw pszenicznych. Tutaj widać drożdże naprodukowały go wyjątkowo dużo. W zapachu czuć także, charakterystyczny dla chmielu Żateckiego aromat, korzenno-ziołowy, trochę ziemisty(ja nazywam go zatęchłym), przykryty niestety aromatami słodów oraz banana. W połączeniu, momentami jest bardzo owocowo. Proponuje na początku zlać tylko 1/4 do szklanki i chwilę poczekać – wtedy aromat chmielu jest łatwiej dostrzegalny. Pachnie lepiej niż wersja lana.

Smak: Zacznę od końca, od aftertaste. Gorycz jest intensywna, wręcz zalegająca, taka  jak po zjedzeniu skórki od grejpfruta.  Jest tylko delikatnie skontrowana słodowością, która z kolei przecież tak dominuje zapach. Słodowości, towarzyszy „ściągające uczucie”. Ciężko mi  to wytłumaczyć samym IBU (deklarowane 60, dla porównania Atak Chmielu ma 58), szczególnie, że piwo posiada „pełne” body. Sugestia może tkwić w „PLATO 17 OBJ °. ALK. 7,3%” i wydaje mi się, że piwo, aby osiągnąć te 17 stopni było ciut za długo wysładzane. Dlatego obecne w piwie garbniki potęgują te 60 IBU, a tym samym  odczuwalność chmielu jest spotęgowana. Hop-headzi będą zachwyceni. Piwo jest gęste, pełne i bardzo mocno wysycone. Dlatego też polecam raczej szklankę jak do Weizena, albo taką jaką wypuściła Pinta/można spotkać w angielskich Pubach,  także by lepiej odgazować piwo. Tzw. Snifter to raczej zły pomysł.

IMAG0611 (Large)IMAG0612 (Large)IMAG0614 (Large)

Pijalność aka ogólna zajebistość:  Piwko butelkowe okazało się lepsze w zapachu, a gorsze w smaku niż wersja beczkowa.”Idzie w głowę” i z pewnością jest jedyne w swoim rodzaju, w pełni zasługując na moją, odrobinę prześmiewczą nazwę gatunku: „Rafipa”. Rafipa, która przeciera szlak, dla ewentualnych followerów. Jeśli zapomnimy na chwilę o stylu piwa, jest ono całkiem pijalne, w szczególności, gdy w trakcie degustacji można poznać ciekawe osoby, do jakich niewątpliwie zalicza się właściciel browaru Sachsenberg, Pan Jaroslav.

Głównym problemem, oprócz nierówności piwa pomiędzy wersjami beczkową, a butelkową(a nawet pomiędzy butelka, a butelką. Otworzyłem trzy, każda miała inną zawartość. Oceniłem więc tą najbardziej podobną do wersji lanej 😉 ), jest nazewnictwo. Piwo ma z IPA niewiele wspólnego, i z pewnością nie powinno być ochrzczone w ten sposób. Bardziej, na etykiecie powinna znaleźć się adnotacja w stylu „It’s India Pale Ale. Just as Czech RAF pilots seen it”. Back in 1941, when they, with Polish friends, fought together to save United Kingdom.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s